Dlaczego mnie tu nie było?

Wyszłam trochę po angielsku
Jeśli jesteś stałą czytelniczką lub zaglądasz od czasu do czasu, na pewno zauważyłaś, że kilka miesięcy temu znikłam z online trochę po angielsku, bez pożegnania. W tym artykule chciałabym się trochę wytłumaczyć.
W zasadzie nie wydarzyło się nic dramatycznego i kiedy zamieszczałam na blogu ostatni artykuł i ostatni wpis w social mediach, absolutnie nie było to zamierzone. Był kwiecień, przyroda budziła się do życia, ja zaczynałam nową pracę w branży, do której od dawna chciałam się dostać — wydawało się, że energii i motywacji powinnam mieć do zarąbania. Jednak od pierwszych dni w nowej pracy zaczęła mnie ogarniać jakaś dziwna niemoc.
Już po kilku dniach nie byłam w stanie wykrzesać z siebie nawet kilku słów, przestałam w ogóle włączać komputer, bo nie miałam w głowie nic, czym mogłabym się podzielić. Powoli też zaczęłam odchodzić od swojej porannej rutyny, przestałam ćwiczyć, mniej czytałam. Jakby ktoś spuścił powietrze z balona.
Cały czas wiedziała, że chcę wrócić do bloga, a wiszący na ścianie kalendarz z zaplanowanymi artykułami był jak wyrzut sumienia. Czułam jednak, że jeśli nawet zmusiłabym się do napisania czegokolwiek, byłoby to nieszczere i bardzo wymuszone, więc trwałam w takim zawieszeniu kilka miesięcy. Analizowałam, co takiego się wydarzyło, że nie jestem w stanie pisać. W pracy napięcie narastało. Pomimo że uwielbiam to, co robię, coraz bardziej doskwierało mi to „coś”, czego nawet nie umiałam nazwać.
Czy Eldorado może stać się piekłem?
Praca wydawała się wymarzona: duża rozwijająca się firma, dająca możliwości awansu, piękne, nowoczesne, klimatyzowane biuro, nowiutki laptop i iPhone na dzień dobry, wszyscy kłaniają Ci się w pas, bo jesteś Pańcią z HR. Kilka lat temu, kiedy przyjechałam do UK i zaczynałam swoją ścieżkę zawodową od samego początku, taka praca wydawał mi się wymarzonym Eldorado. Teraz miałam to wszystko, ale nadal coś było nie tak, nawet bardziej niż nie tak.
Koło lipca, czyli po jakiś 4 miesiącach podjęłam decyzję, że zaczynam szukać nowej pracy. Podjęcie tej decyzji spowodowało dodatkowy stres, który zawsze mi towarzyszy, kiedy poszukuję pracy. Jednocześnie poczułam, jakby ktoś mi zdjął ogromny ciężar z pleców. Mniej więcej w tym samym czasie trafiłam na jednej z grup na FB na świetną dziewczynę, która zaproponowała mi coaching. Myślę, że rozmowy z nią w dużej mierze pozwoliły mi nabrać dystansu do całej sytuacji i przetrwać ten trudny czas.
Czy praca jest aż tak ważna?
Praca od zawsze w moim życiu odgrywała ważną rolę. Starałam się znaleźć w takim miejscu, w którym czułam się dobrze.
Ponieważ jestem na rynku pracy od prawie 20 lat, uzbierałam zawodowych doświadczeń całkiem sporo i nie zawsze podejmowałam trafne decyzje. Patrząc na swoje CV z lotu ptaka, mogę zdecydowanie powiedzieć, że nie bałam się zmian.
Poszukując idealnego miejsca dla siebie, doszłam do wniosku, że takie nie istnieje. Jeśli chcesz pracować w firmie idealnej, to musisz ją sama stworzyć. Nie każdy jednak jest stworzony do prowadzenia swojego biznesu. Wtedy warto zadać sobie pytanie: na jak duże kompromisy jestem w stanie pójść, zanim sytuacja stanie się nie do zniesienia.
Co możesz z tym zrobić?
Wyjścia są trzy:
1. cierpieć w ciszy, godzić się na wszystko i iść z prądem,
2. kopać się z koniem, próbować zmienić ludzi, procedury, otoczenie, lub
3. poszukać innego miejsca.
Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że zawsze wydaje nam się, że trawa w ogródku sąsiada jest bardziej zielona. Tylko kiedy już ten sąsiad zaprosi cię na grilla, to z bliska wygląda ona bardzo podobnie do twojej.
Jeśli Tobie też zdarzyła się podobna sytuacja, podziel się tym ze mną. Zawsze to raźniej wiedzieć, że nie jestem sama.
Co dalej z blogiem?
Od czasu kiedy podjęłam decyzję o odejściu z pracy, zaczęłam również siadać do pisania. Ostatnie pół roku było dla mnie dosyć trudne, ale również bardzo owocne w przemyślenia i ustawianie w głowie priorytetów. Jeszcze bardziej utwierdziłam się w tym, co jest dla mnie ważne, a czego nie chcę więcej doświadczać. Po raz kolejny okazało się, jak ważne jest życie w zgodzie z własnymi wartościami i priorytetami, ale również to, gdzie warto iść na ustępstwa.
Wynikiem tego wszystkiego jest kilka nowych projektów, które przygotowałam dla Ciebie. Będę Cię o nich informować, kiedy będą gotowe ujrzeć światło dzienne 🙂
Tak naprawdę na to, że przestałam pisać miały wpływ także inne czynniki, nie tylko praca. I tym również będę chciała się z Tobą podzielić. Opowiem Ci o błędach, które popełniłam, biorąc się za tak duży projekt, jakim jest prowadzenie bloga. Ale to już temat na inny artykuł, bo trochę tych błędów było, więc i wpis będzie długi.
Dziękuję Ci za poświęcony mi dzisiaj czas i do zobaczenia niebawem 🙂