Praca z domu – jak się zorganizować?

Praca z domu – wyobrażenie
Czy zdarzyło ci się marzyć o tym, aby nie zrywać się rano i nie pędzić do pracy, tylko w ciepłych kapciach, z kubkiem ulubionej kawy zasiąść do biurka? Nie musisz nigdzie wychodzić, gdy za oknem szaleje wiatr i deszcz. W ciągu dnia popijasz sobie herbatkę za herbatką, przegryzając smakołykami z lodówki. Co jakiś czas wyglądasz przez okno, rozmyślając o swojej cudownej przyszłości. Nikt ci nie patrzy na ręce, nikt cię nie popędza. W międzyczasie na spokojnie gotujesz obiad, ogarniasz mieszkanie, opiekujesz się dziećmi. No bo przecież pracujesz z domu, to ci wolno. A nawet niektórzy myślą, że trzeba.
Praca z domu – rzeczywistość
No cóż… Jeśli tak to sobie wyobrażasz, to cię bardzo rozczaruję.
A skąd to wiem? Bo sama od roku pracuję z domu.
Praca z domu to nadal praca i nie ma znaczenia czy zlecił ci ją szef, czy sama/sam nim jesteś dla siebie.
Kiedy rok temu z powodu pandemii przeniesiono nas z dnia na dzień na pracę z domu, miałam mieszane uczucia. Od zawsze mi się wydawało, że jestem typem człowieka, który potrzebuje co rano wyjść z dom do pracy, mieć powód ubrać się i umalować, spotykać innych ludzi, mieć wydzielony czas na pracę.
Po roku pracy z domu chcę się podzielić swoimi refleksjami. W ciągu tego roku przechodziłam przez różne etapy: 1. o mój bosze co robić, jak robić?; 2. ej, jest super — żyć nie umierać; 3. fajnie byłoby się jednak z kimś spotkać na żywo; 4. wcale nie potrzebuję kontaktu z ludźmi — przynajmniej mnie nie denerwują; 5. zaczynam dziczeć i wcale mi się to nie podoba.
Tak więc praca z domu wzbudzała u mnie bardzo skrajne uczucia na różnych etapach. Myślę, że to jest bardzo uzależnione od tego, jaki ma się temperament. Jeśli zostajesz w domu z wyboru, to zapewne jest to przemyślana decyzja. Ja musiałam się z nią zmierzyć nie z własnej woli. Jestem jednak bardzo wdzięczna za tę możliwość, bo bardzo dużo się o sobie nauczyłam.
Jeśli zastanawiasz się, czy to coś dla ciebie lub już pracujesz z domu i zastanawiasz się podejść do pewnych wyzwań, to tutaj podzielę się z tobą swoimi wskazówkami.
Jak się zorganizować pracując z domu
Miejsce pracy
Bardzo ważne jest to, aby zorganizować sobie właściwe miejsce pracy. Nie mam tutaj na myśli osobnego gabinetu, bo nie każdy może sobie na to pozwolić.
Ja przez pierwsze 2-3 tygodnie pracowałam przy stole w salonie. Po kilku tygodniach poczułam ból w kręgosłupie spowodowany siedzeniem na nieodpowiednim krześle. Na szczęście firma zwracała nam za zakup niezbędnego wyposażenia, więc zainwestowałam w porządne krzesło biurowe.
To wymusiło przestawienie mebli w salonie i dzięki temu zorganizowałam sobie prawdziwy kąt biurowy. Nie bez znaczenia jest fakt, że umieściłam biurko w rogu pokoju, tak aby siedzieć plecami do reszty pomieszczenia. Zauważyłam, że dzięki temu nic mnie nie rozprasza.
Biurowe skarby
Jeśli nie masz możliwości skorzystania z rozwiązania z odosobnionym biurkiem, warto zadbać o to, aby po skończonej pracy sprzątać wszystkie związane z pracą rzeczy. Jeśli cały wieczór lub weekend patrzysz na dokumenty, laptopa, przybory biurowe, trudno jest przestać myśleć o pracy w czasie wolnym. Możesz po prostu zebrać wszystko do jednego pudełka i schować je w niewidocznym miejscu.
Planuj
I tutaj nie będę oryginalna. Moja odpowiedź na wszystko — planuj. Jednak to jest naprawdę kluczowe rozwiązanie w wielu sytuacjach, a w pracy w domu w szczególności. Wiadomo, że jeśli nikt ci nie patrzy na ręce i nie rozlicza z czasu przy biurku łatwo ulec rozleniwieniu. Jeśli jednak masz zaplanowany dzień i wiesz co i kiedy masz zrobić, mobilizuje to do działania. Nie tracisz czasu na zastanawianie się co danego dnia robić, bo masz już plan.
Rytuały
Jeśli nie musisz meldować się w pracy o konkretnej godzinie, można wpaść w pułapkę ciągłego odwlekania. Mnie bardzo pomaga to, że ustawiłam sobie poranną rutynę i moment, kiedy zasiadam do biurka z kubkiem kawy i włączam lampkę, jest dla mnie sygnałem, że zaczynam pracę. Zdecydowanie wolę zacząć wcześniej pracę i wcześniej ją skończyć. Jednak jeśli twój rytm dobowy jest inny, to jeśli możesz sobie na to pozwolić, najlepiej dostosuj swoje godziny pracy do niego. Unikam również chodzenia w piżamie po domu. Kiedy zasiadam do pracy, jestem już ubrana. Oczywiście nie mówię tutaj o koszuli z kołnierzykiem i pełnym makijażu. Mogą to być nawet dresy, byle nie piżama, bo tak mi łatwiej wejść w tryb „praca”.
Przerwy
Początkowo było mi trudno rozgraniczać czas na pracę i na przerwy. Pomaga mi w tym zainstalowana na telefon aplikacja Mechaniczny pomidor. O metodzie pomodoro pisałam już wcześniej. Polega ona pracy w skupieniu przez np. 25 minut i przerwie 5-minutowej. Cykle powtarzają się. Po 4 przerwa się wydłuża. Czas pracy i przerw można sobie ustawić dowolnie. Ważne jest, aby podczas przerwy faktycznie odejść od biurka. Ja te 5-minutowe przerwy wykorzystuję do np. ogarniania mieszkania, brzuszki, przysiady, rozmowę z córką. I żeby było jasne, ogarniam mieszkanie dlatego, że pozwala mi to na zmianę otoczenia i trochę ruchu, a nie dlatego, że uważam, że skoro pracuję w domu, to mam taki obowiązek.
Praca z domu to też praca
Nam kobietom najtrudniej jest chyba to zrozumieć. Myślimy, że skoro jesteśmy w domu, to powinniśmy się nim zająć, a praca to tak przy okazji. Na początku też tak przez chwilę myślałam. Na szczęście szybko zrozumiałam, że nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie. I po tym, jak dwukrotnie przypaliłam obiad w jednym tygodniu, zaprzestałam łączyć te dwie funkcje. Od 7 do 15 jestem pracownikiem administracji, a po 15 jestem mamą i żoną. I to wszystko. Teraz działa to o wiele sprawniej.
Internet jest pełen opowieści kobiet, które próbowały rozkręcać biznes, jednocześnie będąc perfekcyjną panią domu. I wszystkie, jak jeden mąż, mówią, że dopóki nie rozdzieliły tych dwóch ról, ich biznes stał w miejscu. Wszystko się zmieniało, kiedy zaczynały traktować go jak „prawdziwą” pracę, a nie przerywnik między praniem, sprzątaniem i gotowaniem.
Czy praca z domu jest dla każdego?
No cóż, nie wiem. Na pewno ma wiele plusów, natomiast nie można zapomnieć o minusach. Wymaga większej samodyscypliny, zorganizowania i asertywności.
Jeśli chodzi o mnie, to bardzo się cieszę, że mogłam jej spróbować. Gdyby mnie życie do tego nie zmusiło, nigdy sama nie wybrałabym takiej opcji. Teraz wiem, że potrafię się zorganizować, nawet jeśli nie mam nad sobą „bata”. Potrafię też efektywnie zarządzać swoją pracą i organizować swój czas. Na pewno też poznałam lepiej siebie. Dla mnie to doskonała
lekcja. Czy chciałabym tak pracować na stałe? Chyba jednak nie.